Donnerstag, 1. Dezember 2011

Malezja, drugie podejscie...

Z godzinnym opoznieniem przylecielismy do Singapuru (17.10) i od razu udalismy sie do Malezji do Johor Bahru. Co ciekawe tego dnia placilismy w az 4 walutach (w Indonezji w Rupiach Ind. oraz US dolar w Dzakarcie na lotnisku, S dolar w Singapurze oraz Ringgit w Maleji).
Przeprawa graniczna Singapur - Johor B. nie nalezy do najkrotszych i najprzyjemniejszych, gdy podrozuje sie w godzinach porannych (kierunek: Singapur) i popoludniowych (kier.: Johor B.). Wynika to z tego, ze w Singapurze wynagrodzenie jest kilka razy wieksze niz w Johor, ale i za mieszkanie placi sie o wiele wiele wiecej, wiec wiekszosc ludzi pracuje w S. ale mieszka w Johor i wstaje czesto o 4tej rano zeby zdarzyc na 8-ma do pracy. Kolejki na przejsciu granicznym oraz tlumy w autobusach Johor - Singapur sa poprostu masakryczne... No i bedac miedzy 16ta a 17ta na granicy utknelismy za dzikim tlumem wracajacym z pracy na prawie 2 dluuuugie godziny...
No ale, ze nic nie trwa wiecznie i przez to jakos przebrnelismy. W Johor spedzilismy prawie 2 tygodnie (17 - 28.10) nad zatoka Danga, nie robiac nic specjalnie ciekawego. Podczas posilkow spedzalismy czas z tubylcami, dowiadujac sie co nieco o codziennosci w Malezji, czytalismy ksiazki, ogladalismy co ciekawsze filmy, no i czas szybko zlecial...

29.10 udalismy sie do Cherating, na wschodnie wybrzeze Malezji. Sa tu idealne warunki do surfowania, wiec troche tu turystow, a wieczorami wszedzie pije sie piwo i zewszad slychac muzyke.
Bawilismy sie super, plaza jest przepiekna, bylismy takze w pobliskim (2-3km) Rezerwacie Zolwii (Turtle Sanctuary). Realizowany jest tam program ochrony zolwii morskich jako gatunkow zagrozonych (do ktorych Malezja podchodzi bardzo powaznie).
Budynek (schronisko oraz centrum inf.)  stoi przy plazy na ktorej odcinku o dl. 3,5 km w sezonie legowym samice zolwi przyplywaja i robia swoje. Wtedy pracownicy przekladaja zlozone jaja do wylegarni, a potem takze opiekuja sie dopiero co wyklutymi mlodymi. Kiedy te osiagna odpowiedni wiek wypuszcza sie je do morza.
Niestety sezon legowy minal, wiec nie dane mi bylo duzo z tego procesu zobaczyc :(( . Moze pamietacie na Borneo pisalam o mozliwosci spedzenia nocy w sezonie na jednej z wysp Turtle Islands Park i jesli jest sie szczesliwcem podejrzenia jak one to robia :). Tu jest podobnie, ale o tej porze roku zobaczylismy juz tylko efekt - mnostwo smiechowych mlodych szkrabow szybciutko machajacych lapkami, kilka doroslych sztuk oraz mnostwo informacji o gatunkach. Z 7 morskich gatunkow zolwii, ponoc az 4 przyplywa kazdego roku na plaze Malezji zeby zlozyc jaja. Jak chcecie dowiedziec sie wiecej, odsylam standardowo do lektury.
 Plaza jest bardzo ladna, troche stroma z grubym piaskiem z dala od miejsc turystycznych, wyjatkowo (jak na plaze) pusta. Przy wejsciu na plaze stoi wielka tablica z ostrzezeniem o nie plywaniu, nie bieganiu, nie halasowaniu itd na plazy po 18:00 do rana. Oczywiscie chodzi o sezon, ale moze to i dobrze...

Kolejne 10 dni (02-13.11) spedzilismy w Gambing, posrodku plantacji palm "olejowych" w ciszy, skupiajac sie wylacznie na sobie i bylo super.

13.11 zjechalismy do KL (Kuala L.). Majac niecale 2 dni pokrecilismysie ponownie troche po miescie, odwiedzilismy dzielnice chinska z jej Swiatyniami oraz marketem pelnym torebek i okularow m.in. prawie Chanela, Prady i LV... oczywiscie prawie, bo chodzi o podrobki no i mnostwa roznych innych 'rzeczy'...

15.11 opuscilismy Malezje i wkroczylismy w inny swiat... przed nami Kampuchea...

Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen