Samstag, 8. Oktober 2011

Riung, Park Morski 17 wysp oraz Ende...

20.09  Wyruszylismy do Riung - malej rybackiej wioski 'wydartej' lasom mangrowym. Droga-masakra, najgorsza ze wszystkich, ale to dlatego ze ta mala wioska z malym portem nie jest po 'drodze' do zadnego miasta oraz niewielu tu 'zaglada', wiec nikt sie o droge nie troszczy. Zero turystow.
Co ciekawe!! Prad zawital to dopiero 15 lat temu i wlaczany jest o 18 wylaczany o 6 nastepnego dzionka...
Czasem sobie mysle, ze tak powinno byc tez z telewizja w Polsce, przerwa w nadawaniu programow od rana do wieczora (bez tych oper mydlanych w stylu M jak... masakra - ale to byloby za piekne!!)... 

Gdzie to ja bylam... a no wlasnie cisza i spokoj,  my jako jedyni goscie w hotelu. Sniadania najwieksze jakie do tej pory w Indonezji dostalismy. Najczesciej jest to jeden maly nalesnik z plasterkami banana lub omlet lub kanapka plus kawa lub herbata. Tu dostalismy po dwa nalesniki z bananem i to duze, po jednym smazonym jaju na osobe oraz duzy talerz pokrojonej papaji  :))
Druga ciekawostka, w samej wiosce lub okolicach Riung mieszkalo do niedawna trzech polskich ksiezy, teraz w podeszlym wieku. Jeden zmarl 3 lata temu, drugi mieszka w swoim domku i nigdzie dalej sie nie rusza, a trzeci... ma hotel nieopodal tego w ktorym sie zatrzymalismy... jak to 'zarzadca' naszego hotelu powiedzial... dlugo byl ksiedzem, a teraz ma biznes ...
 
Zostalismy tu cztery dni. Jeden 'poswiecilismy' na podroz po 'Parku Morskim 17 wysp' ('17 Pulau'), ale to tylko nazwa, ktora nawiazuje do dnia 17.08 - dnia niepodleglosci Indonezji. Wysp jest 21.
Lokalni 'kapitanowie' czy moze raczej wlasciciele lodzi oferuja jedynie wyprawy do trzech z nich (pol dnia).  Najpierw jest Ontoloe. Na drzewach mangrowych porastajacych brzegi tej wyspy zagniezdzily sie wspomniane juz raz przeze mnie przy okazji Komodo 'pteropusy' ('flying foxes'). Naprawde cale ich mnostwo, czasem przy zachodzie slonca niebo nad Riung jest az czarne, jak nagle wszystkie poderwa sie do lotu...
Kolejna byla wyspa Rutung (na zdjeciu) - rajska wyspa z prawdziwego zdarzenia, przy ktorej posnorkowalismy, a potem na niej zjedlismy obiad. Na koncu byla Pulau Tiga (tiga znaczy trzy). Tu snorkeling byl niesamowity. Pelno najrozniejszych ksztaltow i kolorow korali, doslownie na wyciagniecie reki z pieknymi, kolorowymi i egzotycznymi - malymi i duzymi mieszkancami... Dwie 'rodziny' rybek 'clownfish' naprawde mnie rozbawilo. Wygladalo jakby jedna (czerwono-biale - jak w kreskowce o Nemo, oraz czarno-biale z zoltym dziubkiem) miala tylko jedno male, a druga tylko dwoje. A najsmieszniejsze - kiedy dotknelam ukwiala w ktorym ow rybki sie chowaly, ten sie wzial i zamknal w sobie, a te biedaki plywaly wokolo kompletnie zbite z tropu (co wlasciwie sie stalo...), ale twardo najwieksza z nich, kiedy zblizylam reke probowala w obronie mlodych mnie odstraszyc... slodziaki...

24.09 Z Riung wczesnym rankiem (6:00) wyruszylismy do Ende (5h). Ende jest strasznie 'rozwleklym' portowym miastem i wszedzie jest daleko. Zatrzymalismy sie w hotelu 'Safari' chociaz nijak sie to nie kojarzylo... Moze jak nagiac nazwe i wziac pod uwage te wszystkie stworzenia latajace, chodzace i pelzajace po scianach, podlodze i gdzie jeszcze to moze i nocne safari tu jest...

Do Ende dobilismy ok 11:00 zostalismy caly dzien i noc. I tak za dlugo...

Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen