Fakt, ze jest to gorzysta wyspa, sprawia ze drogi, nie dosc ze waskie sa strasznie strome i bardzo niebezpieczne. Zrezygnowalismy zatem z motoru. Slonie tez niestety musza poczekac, bo taksowki jezdza tylko na plaze, nie wglab wyspy. Wypuscili by wiec nas przy glownej drodze i pieszo musielibysmy isc okolo godziny. Moj plecak wazy 17 kg. Podziekowalam, pojechalismy na plaze.
Pierwsze pare dni bylismy na plazy Lonely beach - praktycznie najbardziej imprezowa ze wszystkich (ok 6 plaz), pierwsza noc, w ogole bylo ciekawie. Po otwarciu drzwi naszej chatki centalnie naprzeciwko pub, do ok 3-4 nad ranem; koles na gitarce, mikrofon (fajnie spiewal - ballady i klasyki rocka) ja sie wyspalam, Lars stwierdzil krotko: 'dluzej tu nie zostane' ;) Kilka nastepnych nocy juz bardziej przy plazy (ale oczywiscie, imreze bylo slychac). A pewnego pieknego dnia (10.03) nawet udalismy sie na skorkeling (od 8:00 - 17:00). Swietna sprawa, zwlaszcza ze wyspa Ko Chang oraz kilka wysepek obok (4 przystanki na snork. przy 4 roznych wyspach) znajduje sie na terenie Narodowego Rezerwatu Morskiego. Piekna sprawa... zaluje ze nie moglam zrobic zdjec pod woda i sie z Wami podzielic... Ale akurat snorkeling, to jest to co MUSICIE i powinniscie przezyc sami!!!
Kilka kolejnych dni spedzilismy na White Sands Beach, przepiekna plaza, mnostwo muszli - duzych o roznych ksztaltach :)) droga kawa, tak to jest :) Ta plaza okazala sie bardziej 'rodzinna' mniej imprezowa, ale w sobote i tak bylo techno party. Mieszkalismy u pary Brytyjczykow. 20 lat temu zamieszkali tam, zbudowali kilka chatek coraz wyzej w glab lasu, no i Larson bujajac sie na hamaczku zaliczyl pierwsze spotkanie z makakiem jawajskim, najwieksza malpa na wyspie (brytyjczycy nazwali ja Chicki) hihi, troche sie przestraszyl. Na drugi dzien, kupilismy banany i .... nigdy tego nie robcie kochani!!! ale dokarmialismy malpki. Przylecialy dwie male, przestraszone. Dostaly po jednym bananie, sliczne zwierzaki, ale oczywiscie trzeba wiedziec, ze 80-90 % malp oraz psow tu ma wscieklizne i po ugryzieniu trzeba jechac do szpitala dostac szczepienie itd...
Zatem jednorazowa szybka akcja podkarmienia :)
W miedzyczasie moja mamusia i moj chrzestny mieli okragle Urodzinki, Wszystkiego Najlepszego Kochani!!!
Wczoraj (13.03) wrocilismy do Trat, i jednego z naszych najbardziej ulubionych miejsc Ban Jaidee Guest House :)) Z przyjemnoscia przechadzam sie tu po targu, obserwujac Tajow - rozmowy, smiech, klotnie. Wszystkie te jeszcze nie sprobowane potrawy, przyprawy, dziwnie wygladajace miesa i ryby...
W Trat dowiedzielismy sie takze o trzesieniu ziemi w Japonii. Jestesmy wstrzasnieci. Straszna tragedia.
Jutro ruszamy dalej... Wracajac za Ko Chang do Trat poznalismy chlopaka z Tajlandii, opowiedzial nam o swoim miasteczku, ktore lezy blisko granicy z Kambodza, jest swiatynia Khmerow, ale zaprosil nas tez na BBQ ;) Chlopak pracuje jako tlumacz dla wojsk Amerykanskich w Tajlandii, wiec jego angielski jest super. Generalnie zachecil Nas do przelozenia, na pare dni, powrotu do Bangkoku. Akurat do tego dlugo nie trzeba nas namawiac ;))
p.s. dzisiaj (14.03) bylam na tajskim masazu, polecam :))
Keine Kommentare:
Kommentar veröffentlichen