Drugiego dnia (13.09) po sniadaniu, juz o 7:00 dobilismy do Komodo. Komodo jest wieksza i jak juz pisalam nie taka goraca jak Rinca, zdecydowanie bardziej zielona, zatem i warany maja wiecej okazji zeby sie ukryc... Poza tym warany na Komodo sa najwieksze. Na necie pisza, ze warany dozywaja 30 lat, podczas gdy Park Narodowy Komodo utrzymuje, ze jest to wiek 50ciu lat. Kilka przez nas spotkanych mialo ponoc (wg przewodnika) ok 30-35 lat.
Po raz kolejny wybralismy 2-godzinny marsz. Juz na poczatku trasy przy strumieniu, spotkalismy te wspomniane 30latki. Wokolo spacerowaly spokojnie jelenie. Warany sa aktywne w dzien, zwlaszcza kiedy jest duzo slonca (zmiennocieplne). Na poczatku tylko lezaly, jeden z przewodnikow - dla nas - 'turystow' zaczal rzucac w nie galeziami, zeby sie 'obudzily', wtedy sie podniosly i troche go pogonily... :))) a przy tym tez 'posyczaly' nie wiem czy chcialy walczyc, czy nas odstraszyc... ale ten syk jest dosc zlowrogi i przerazajacy...
Spotkalismy po drodze tez kilka mlodszych osobnikow, oraz jelenie i stado dzikow. Malp i dzikich koni na Komodo nie ma (jedynie na Rinca). Co ciekawe jak twierdza przewodnicy, nie ma tez komarow :))
Wspielismy sie na dosc wysokie wzgorze z pieknym widokiem na cala wyspe. A!!! I po drodze na chwile zatrzymalismy sie przy starej platformie, z ktorej kiedys warany karmiono.
Ofiary waranow byly i pewnie jeszcze beda. Choc zrodla mowia, ze warany unikaja czlowieka, to tak sobie mysle, ze jak sa mega glodne a okazja sprzyja, bo zaczaja sie od tylu, to pewnie i ja wykorzystaja. Wtedy najczesciej ugryza w noge, albo doslownie swoim ogonem 'powalaja' kogos z nog i atakuja gardlo. Wygladaja co prawda topornie i ciezko, ale jak przyjdzie do polowania, biegna baaaardzo szybko...
Mieszkancy wysp nigdy nie polowali na warany. Wierza w legende wg ktorej warany sa ich siostrami i bracmi, dlatego tez warany nie mialy nigdy duzo wrogow. Gorzej maja mlode, ktore czesto padaja ofiara tych 10-15 letnich najbardziej agresywnych osobnikow. Warany sa kanibalami, dlatego do 3 roku zycia mlode 'smoczki' zyja... na drzewach :))
Najbardziej znanym turysta, ktory padl ofiara waranow jest Baron Rudolph von Redding w 1974. W dolinie jest pomnik - bialy krzyz ku jego pamieci. Przewodnicy mowia, ze odlaczyl sie od grupy i poszedl nieco z boku, zeby zrobic lepsze zdjecia, a jeden zaatakowal od tylu, powalil go i ugryzl w gardlo (tak robia zeby ofiara nie mogla krzyczec 'na pomoc'). No i znaleziono tylko aparat fot. okulary i buty. Na necie sa troche inne wersje, ze spadl gdzies i krwawil z kolana (warany maja super wech), ale nie chcial zeby czekali, wiec reszta poszla dalej... W kazdym razie nieciekawa historia...
Gdy opuszczalismy wyspe mlody kolorowy, pewnie w wieku okolo 6-8 lat osobnik, przecial nam droge i 'odprowadzil' nas ok 100 m w strone naszej lodzi. Milo z jego strony... :))
Potem poplynelismy w rejon gdzie jest mnostwo mant (plaszczek) i widzielism cale mnostwo z lodzi. Niektore naprawde duze. Posnorkowalismy tam, ale z bliska pod woda zadnej juz nie widzielismy. Potem w drodze powrotnej byl snorkeling w poblizu wyspy Angel Island, juz blisko Flores. Piekna mala wyspa z biala plaza. W wodzie duzo paskudnych meduz i sporo roznych korali... Na wyspie jest tez hotel - Resort, cene w granicach 100 euro za noc.
To tyle z Komodo... :) i Labuhan bajo na Flores... miasteczko (portowe) jest bardzo turystyczne nie tylko ze wzgledu na wycieczki na Komodo i Rinca, ale takze na cale mnostwo miejsc do nurkawania.
Jutro ruszamy w glab wyspy. Na wschod, do Ruteng...
Keine Kommentare:
Kommentar veröffentlichen