17.06 Z poltoragodzinnym opoznieniem o 14:30 wyruszylismy z Ninh Binh pociagiem do Hanoi. Zaplacilismy az 3$ za bilet (normalny bilet ok 1,5$), ale za to czekaly na nas miekkie siedzenia i klima. Trzy godziny pozniej w kasie w Hanoi kupilismy najtansze bilety do Lao Cai (340 km, 9h, 10$, drewniane siedzenia). Wlasciwie mielismy szczescie, ze kupilismy jakiekolwiek bilety. Normalnie nalezy kupic bilet kilka dni wczesniej. Dwie godzinny przed odjazdem i w piatek, kiedy to duzo Wietnamczykow wyjezdza z Hanoi i ten kierunek jest oblegany, bylo duze prawdopodobienstwo ze biletu w ogole nie kupimy.
Przypomniala nam sie podroz Mandalay - Bagan. Podobnie; podroz cala noc, drewniane siedzenia, cierpiacy zadek, brak snu, ludzie spiacy na podlodze...
W Lao Cai (18.06) od razu zlapalismy autobus do Bac Ha. A ze przyjechalismy w gory, to ponownie kreta droga, jazda 2,5 godziny, po drodze zabierajac kogo sie da i co sie da (na dach). Miasteczko (Bac Ha) jest male i nie ma wielu mieszkancow, ale jest tu slynny niedzielny market (zdjecie 19.06) i wtedy jest tu bardzo tloczno... Przybywa mnostwo mieszkancow okolicznych wiosek... czyli z grup etnicznych zamieszkujacych pobliskie tereny gorskie - wiekszosc to Flower Hmong. Kobiety maja piekne kolorowe, wyszywane stroje, az chce sie dotknac. Wszystko wyglada bardzo egzotycznie i jakby cofniete w czasie o kilka wiekow. A sam market, jak ludzie tu przechodza, przygladaja sie, targuja. Z przyjemnoscia obserwowalam ten 'spektakl'...
Udalismy sie takze na spacer do wiosek lezacych ok 1-2 km za miastem, juz na wyzszych terenach. Mozna zobaczyc jak tu sie toczy zycie. Widoki widokami, ale tu praca musi byc naprawde ciezka.
WAZNE! (zanim znowu zapomne napisac) W Wietnamie facebook jest zablokowany od kwietnia 2011. Tak wiec sorry ze nie odpisze, albo nie skomentuje czegos fajnego... :))) Mozna cos pokombinowac i odblokowac, zobaczymy...
Keine Kommentare:
Kommentar veröffentlichen