Od wczoraj (22.02) mieszkamy w hotelu w centrum Bangkoku i zwiedzamy troche. Troche bo ciezko wszystko naraz zobaczyc. Bylismy zobaczyc Targ Amuletow czyli jak nazwa wskazuje targ z mnostwem talizmanow i roznych form amuletow, od kamiennych tabliczek, przez drewniane, pozlacane plaskikowe i w koncu wykonane z kamieni zwyklych i szlachetnych, a nawet wyschniete martwe zwierzaki... czyli prawie jak na stadionie dziesieciolecia... a potem poszlismy do Wat Pho czyli do Swiatyni Lezacego Buddy - koles ma 46m dlugosci i wysoki jest na 15 m. Rzezba jest zbudowana z cegiel, pokryta zlotem i ilustruje przejscie Buddy w stan Nirvany...
Nie poszlismy do Palacu Krolewskiego, niestety, bo wejscie jest zabronione w krotkich spodenkach, ktore mialam na sobie.
Wieczorem wyszlismy na spacer, pelno turystow, puby pootwierane, muzyczka pop i jest impreza... no i biedni Tajowie usilujacy sprzedac cokolwiek z swoich kramikow...
Dzis z kolei, bylismy w Chinskiej Dzielnicy, oczywiscie jak wszedzie Chinczycy maja wszystko... kolorowe, pozlacane i kiczowate :))
A jutro wybieramy sie pociagiem na poludnie do Si Racha (nad Zatoka Tajlandzka), mam nadzieje odpoczac od smogu i wszechogarniajacego zapachu jedzenia i odoru sciekow przeplatajacych sie ze soba...
Narzekamy na pociagi w Polsce, ciekawe jak bedzie w tym... w III klasie haha... cdn
Keine Kommentare:
Kommentar veröffentlichen