Samstag, 19. Februar 2011

Bangkok...cd

Do Bangkoku przybylismy po bardzo udanym locie. Tu juz jedzienie zmienilo sie na bardziej Tajskie. Troche pospalismy w samolocie, ale generalnie jak sie obudzilam godzine przed ladowaniem, mialam wrazenie, ze obudzilam sie po bardzo dlugiej imprezie na niezlym kacu... (nie wypilam nawet piwa) :) Hotel jest super, nawet jest telewizor. Fajne jest to ze jest w tajskiej dzielnicy i nie ma turystow...  Pojechalismy tylko wymienic kase. No i po calym dniu spedzonym tutaj troche nas oglupila ta podroz. Obudzilismy sie w srodku nocy po 4h (jest teraz 24:55) z mysla, ze jest juz ranek i i ze cala noc nie moglismy zasnac hehe. Mielismy mala nieciekawa historie, ktora na szczescie jutro dobrze sie zakonczy, a mianowicie po przylocie nie znalezlismy bagazu Larsa. Oczywiscie pierwsza moja mysl to zostal w Bahrajnie... ale potem pomyslelismy co by bylo gdyby poprostu ktos sobie go wzial... Duzo niezbednych rzeczy i nie mam tu na mysli mydla i szamponu :) Tak wiec przed 30 min po przebudzeniu, zadzwonilismy na lotnisko i ... sie odnalazl jutro przyjedzie do hotelu

do zas

Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen