Mittwoch, 3. August 2011

Ostatnie dni w Wietnamie...

Z Hanoi ruszylismy (10.07) do Hue nocnym pociagiem o 9:30 i dobilismy okolo 7 tej rano. Znalezlismy w miare fajny hotel, gdzie calkiem tanio mielismy duzy pokoj z balkonem i calkiem dobrym omletem na sniadanie :).  Hue nad rzeka Perfumowa  - dawna stolica imperium Nguyen, a pozniej stolica Wietnamu do 1945 roku, jest licznie odwiedzane, przede wszystkim ze wzgledu na bogata historie, muzea, liczne pobliskie pagody oraz cytadele w srodku miasta oraz oczywiscie... na swoj urok. Od 1993 wpisane na liste swiatowego dziedzictwa UNESCO.

Wietnam ma bardzo dluga i ciekawa historie, a niedawno tez bardzo krwawa. Ponoc epoka brazu nie zaczela sie wcale w Chinach, ale wlasnie w Wietnamie i Tajlandii i rozeszla na polnoc ;)), bylo tez ponad tysiac lat Chinskiej okupacji, oraz proby podbicia kraju przez Mongolow i Kmerow, no i oczywiscie wojny Indochinskie. Przez tysiaclecia w Wietnamie bylo wiele krolestw, dynastii i rodow, ktore wyglada na to ze stale walczyly miedzy soba, a jezeli godzily to jedynie w obliczu wiekszego zewnetrznego wroga jak np Chiny. Po dawnych czasach pozostaly wlasnie (wpisane na liste UNESCO) m.in. cytadela w Hue, a w niej odgrodzone miasto po ostatniej panujacej dynastii Nguyen, cytadela dynastii Ho (niedaleko Thanh Hoa) oraz ruiny swiatyn My Son (niedaleko Hoi An) - pozostalosc po bardzo walecznie nastawionym krolestwie Champa . My Son bylo religijnym centrum, oraz miejscem pochowku kolejnych wladcow krolestwa (niestety zniszczone w duzym stopniu podczas amerykanskich bombardowan). 

Z Hue takze wybralismy sie (12.07) na jednodniowy wyjazd do strefy zdemilitaryzowanej tzw. DMZ (demilitarized zone) granicy miedzy polnocnym i poludniowym Witnamem (pas o szerokosci 10 km - po 5 km z obu stron rzeki Ben Hai, dlugosc: ok 100 km od morza do granicy z Laosem, praktycznie wzdluz 17 rownoleznika), ustanowionej po I wojnie Indochinskiej na konwencji genewskiej. 'Ziemia niczyja'. Paradoksalnie, strefa zdemilitaryzowana, na ktorej z zalozenia zabronione bylo prowadzenie jakichkolwiek dzialan militarnych - byla bombardowana i nadal jest zaminowana oraz pokryta niewypalami. Ale nie tylko DMZ. Okolo 20 % powierzchni Wietnamu nadal nie jest 'oczyszczona' i szacuje sie, iz ok. 3,5 miliona min oraz 350 tys. do 800 tys. ton niewybuchow (UXO) nadal pozostalo i stwarza ogromne niebezpieczenstwo dla ludzi. Kazdego roku okolo 1 100 ludzi ginie, a okolo 1 900 osob zostaje rannych w wyniku wybuchow UXO w Wietnamie. Jesli chodzi o inne 'pozostalosci wojenne' na terenie DMZ, to niewiele tego, wiekszosc sprzetow rozebrano i wywieziono. Zobaczylismy ruiny kosciola (katolicy mieszkaja na poludniu kraju) z widocznymi dziurami po kulach, cmentarz zolnierzy Polnocnego Wietnamu, most Huong Hoa - glowne przejscie graniczne na rzece Ben Hai, szlak Ho Chi Minh'a zachowany w jednym miejscu oraz bardzo dobrze zachowane tunele Vinh Moc.
W wiosce Vinh Moc kilka kilometrow od strefy DMZ silnie bombardownej od 1966 mieszkancy wioski w 18 miesiecy wykopali tunele (o tej samej nazwie) na glebokosc od 12 do 23 m na potrzeby przetrwania bombardowan. Urodzilo sie w nim 17 dzieci. To nie jedyna wioska, ktora na czas wojny doslownie 'zapadla' sie tymczasowo pod ziemie...
13.07 przybylismy do starego, zabytkowego miasta Hoi An. Wpisane na liste Unesco, pierwsze dowody na zamieszkanie czlowieka datuje sie na 2 200 lat temu. Miasto ma dluga historie, ktorej calosci nie bede pisac. Wazne sa m.in. iz bylo miastem portowym krolestwa Champa (II - VIII wiek), a potem bylo waznym  portem dla statkow kupieckich i kupcow z calego swiata i osiedlilo sie tu ich wielu m.in. z Chin, Japonii, a potem takze z Europy. Ten fakt przyczynil sie m.in. do tego jaki jest uklad miasta. Waskie uliczki, rzedy starych budynkow oraz swiatynie sa z duzym wplywem chinskiego oraz japonskiego stylu architektonicznego. Miasto jest bardzo, ale to bardzo urokliwe, ja raczej cieszylam sie ta wyjatkowa atmosfera, niz zwiedzalam 'co sie da'. Jedyne co widzialam to unikalny zakryty most ze swiatynia (!) zbudowany przez Japonczykow. Wiekszosc budynkow nadal stoi tylko dzieki pieniadzom turystow - dawno juz  by sie rozpadly, ale odrestaurowane i pieknie pomalowane sa jedynie te, w ktorych teraz sa kawiarnie, restauracje, pamiatki lub ubrania prosto od krawca, bo warto wam wiedziec, ze Hoi An slynie z bardzo dobrych krawcow, ktorzy szyja garnitury i nie tylko na miare, oczywiscie taniej niz w Europie. Hotele sa drogie - wszyscy przeciez odwiedzaja Hoi An. My zaplacilismy 22$, przy sredniej w Wietnamie  ok. 12$. Jednym z plusow hotelu 'An Hoi' byl basen ;))))
Bardzo pozytywnym i znaczacym polskim akcentem jest osoba Kazimierza Kwiatkowskiego, architekta, ktory kierowal pracami konserwatorskimi Palacu Krolewskiego w Hue, prowadzil prace we wspomnianym miescie Champa - My Son, oraz w latach 90 niezgodzil sie na wyburzenie zabytkowej czesci miasta Hoi An wlasnie, ktorej Wietnamczycy chcieli sie pozbyc i pewnie dzieki temu Hoi An jest wpisane na liste dziedzictwa kulturowego UNESCO. Kiedy pytana, odpowiadalam skad jestem, od razu pojawialo sie nazwisko Kwiatkowskiego. Byl i jest znany i bardzo szanowany.

16.07 bardzo rano wyjechalismy z Hoi An do Quy Nhon, bo stesknilismy sie za plaza. Znane z pieknych plaz jest takze miasto Nha Thrang, ale po opisie wydalo nam sie za  bardzo turystyczne. Trafilismy wiec do miasta, gdzie nie ma prawie zadnego turysty, za to kiedy slonce sie powoli chowa na plaze wychodza tlumy Wietnamczykow, graja w pilke nozna!!! siatkowke plazowa, ale wiekszosc wypoczywa albo plywa, ale wszyscy - doslownie! sie na nas gapia. Kazdy nasz ruch nie ujdzie ich uwagi. Sama juz zwatpilam, moze lepiej bylo juz do tego turystycznego raju jechac, bo turysci mieliby nas przynajmniej gleboko gdzies... Na szczescie 1,5 km od miasta znalezlismy piekna plaze bez ani jednego ludka.  I bylo super...   A poza tym! pyszne i swieze owoce morza...  w restauracjach zamawia sie na kilogramy ;)

20.07 nocnym autobusem ruszylismy do Da Lat, miasta w regionie znanym z wina (o tej samej nazwie), roznej masci owocowych zelek oraz roznego rodzaju herbat i kaw. Uprawia sie tu truskawki oraz rozne rodzaje kwiatow oraz kawe, bo Da Lat lezy na wysokosci  1 475 m n.p.m. Okolice sa przepiekne, zalesione, a samo miasto jest bardzo ladne, zadbane i takie bardziej europejskie z miniaturowa kopia wiezy Eiffla i mniej podobnym, ale mimo wszystko, Big Benem. Duzo pieknych budynkow, wrecz willi w stylu kolonialnym.
W Dalat tez jest dom, sama nazwa mowi ze nie jest zwyczajny - Crazy House. Projekt zaklada dom, ktory wyglada jak chata baby jagi i spolki; polaczone schodami, schodeczkami i tunelami. Teoretycznie chodzi tu o powrot czlowieka do natury. Calosc w klimacie cos miedzy baba jaga, a Alicja w krainie Czarow. Nawet jest kilka pokoi jak w hotelu, jak np. pokoj kangurow ktory mozna wynajac i mieszkac. Naprawde crazy house...  Projektantka jest kobitka stad, ktora studiowala architektore w Moskwie i zaprojektowala takze kilka innych budynkow m.in. kosciol katolicki.
Bardzo dobrze sie czulismy w Dalat, aczkolwiek jak to w weekend standardowo przybyly tlumy Wietnamczykow.

ALE SAJGON!!!  :)))
Do HCMC (Sajgon) przybylismy (24.07) okolo 15:30 po okolo 7 godzinnej jezdzie autobusem. pogadalismy troche ze starszym panem, ktory stwierdzil m.in. ze nie lubi za bardz ludzi w Wietnamie, bo nie sa przyjazni, ale od razu dodaje, ze po akcencie slychac ze Ci niemili sa z polnocy... Cos w tym jest w HCMC ludzie raczej nie przepadaja za Hanoi oraz polnoca... Zas samo miasto mi sie bardzo spodobalo. Jest zatloczone - fakt, ale brak tego Hanoiskiego chaosu i balaganu. Zwlaszcza w dzielnicy, gdzie jest muzeum Wojny ... Jest czysto i zadbanie. Bylismy w 'War Remnants Muzeum'. Masakra i straszna tragedia. Najbardziej przemawiajace do wyobrazni, przerazajace i przejmujace sa zdjecia korespondentow wojennych, ktorych wiekszosc zginela zreszta w Wietnamie, Laosie lub Kambodzy, takze zdjecia ofiar chemikaliow uzytych w czasie wojny - nowonarodzonych dzieci, uposledzonych i naznaczonych roznych mutacjami.

Udalismy sie takze na jednodniowa wycieczke zobaczyc delte Makongu i wodny market...



To tyle z Wietnamu!!! :)

Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen