Z Luang Prabang kolejna gorska, kreta droga (troche tez musielismy sie cofnac) udalismy sie (02.06) do miasta Phonsavan na plaskowyzu Xiangkhoang, znanego bardziej pod nazwa Rownina Dzbanow (lub Urn - Plain of Jars). Owe dzbany... leza na calej rowninie i wlasciwie nie wiadomo skad pochodza i kto je 'stworzyl' i po co. Miejsca sa bardzo 'ciche', ma sie wrazenie ze sa jakby wytlumione, pozbawione wspomnien... Dzbany leza grupami. Maja rozne ksztalty i wielkosc. Niektore maja 'przykrywke', dlatego wygladaja jak olbrzymie kotly na zupe... hehe. Na jednym widac ksztalt ludzika...
Jedna z hipotez mowi, ze to sa urny (podobne znaleziono w Tajlandii i Indiach i stwierdzono bez watpienia ze to sa urny grzebalne). Zwykle leza w wiekszych grupach. Tu jest ponad 400 stanowisk archeologicznych, niestety tereny pln.-wsch. Laosu byly silnie bombardowane w latach 1964 - 1973 (Secret war), zwlaszcza wlasnie tereny Plain of Jars, dlatego tez tylko stanowiska z numerami 1, 2 i 3 (oczyszczone z niewybuchow) sa otwarte dla turystow i naukowcow. Na wspomianych stanowiskach wytyczony jest teren i sciezki, ktorymi mozna sie poruszac... Wyjscie poza wbite w ziemie tablice z napisem MAG (Mines Advisory Group) grozi smiercia. Ok 50 km od Phonsavan jest jaskinia, w ktorej od jednego tylko wybuchu bomby (trzech chybilo, pilot czwartego samolotu wcelowal pocisk w jaskinie) zginelo ponad 340 ludzi.
07.06. przybylismy do Samneua, niedaleko granicy z Wietnamemi. Na drugi dzien (08.06) przyjechalismy do pobliskiego Vieng Xai (city of victory), zeby zobaczyc i poczuc namiastke tego, jak wyglada codzienne zycie w jaskini... nie dzien czy tydzien, ale latami. Tak wlasnie!!! Przez 9 lat bombardowan, w ponad 200 jaskiniach polaczonych siecia, chronilo sie ok. 23 000 ludzi, w tym komunistyczni przywodcy Pathet Lao (partia komunistyczna). Szpitale, biura, sypialnie... wszystko tu bylo. Ludzie pracowali w polu, ale dopiero po zmroku lub noca, kiedy nie bylo bombardowan. A bombardowan bylo na poczatku 3-4 dziennie, ale szybko liczba wzrosla do 9-10!
Bombardowanie Laosu byly prowadzone przez Stany Zjednoczone w ramach tzw. 'tajnej wojny'. skutkiem czego w latach 1964-73 bombardowane byly tereny pln-wsch, ze wzgledu na to, iz ukrywali sie tam komunisci, ktorzy chcieli dojsc do wladzy... ale takze pld-wsch. tereny wzdluz granicy z Wietnamem, ze wzgledu na szlak Ho Chi Minh (zainteresowanych odsylam do lektury... jest to zbyt obszerny i skomplikowany temat na pisanie w skrocie).
Skutek byl i jest katastrofalny. Laos zostal najbardziej zbombardowanym krajem na swiecie, ze srednia 2 tony bomb na jednego mieszkanca. Koszt tej wojny przez 9 lat to 7,2 mld dolarow czyli kazdy dzien kosztowal ok 2 miliony dolarow. Zrzucono ponad 2 mln bomb roznego rodzaju. Nikt nie wie ilu ludzi zginelo.
Dzis nadal lezy pelno roznych odpadkow oraz co gorsza niewybuchow (tzw. UXO) z bomb kasetowych, czyli 1,5 metrowych bomb, zaprojektowanych tak, aby otworzyly sie na zadanej wysokosci i rozrzucily na obszar ok 5 000 m. kw. lub wiekszym max. 670 bomb (typu BLU-63) wielkoscia i kolorem przypominajace pilke tenisowa, ktore teoretycznie powinny wybuchnac w momencia uderzenia o ziemie lub po pewnym czasie od upadku. Tyle w teorii. Dzis, dziesiatki lat od bombardowan, miliony tych malych bomb nadal sciela lasy i pola (nie nadajace sie przed to pod uprawe) kazdego dnia zagrazajac zyciu ludzi. Poruszone, najczesciej przez nieswiadome dzieci, wybuchaja, kazdego dnia zwiekszajac liczbe ofiar (w srodku maja 30 kulek ktore w momencie wybuchu raza w promieniu 20m co znaczy ze czasem wybuch nie konczy sie niestety na jednej ofierze). Od czasow zakonczenia dzialan wojennych kwitnie tu takze handel UXO (czasem jest to jedyne zrodlo utrzymania rodziny), co niestety takze powieksza liczbe ofiar.
Wspomniana organizacja humanitarna MAG (www.maginternational.org) zajmuje się oczyszczaniem terenow dzialan wojennych czyli m.in. Laosu, Kambodzy, Vietnamu z niewypałów. Sa wioski w Laosie w ktorych MAG byla kilkanascie razy... miejscowi jednak nadal znajduja kolejne lezace niewybuchy...
W Samneua utknelismy pare dni przed koncem wiz. Chcielismy przekroczyc granice bardziej na polnocy i od razu uderzyc w gory Sa Pa. Niestety podroz wymagalaby jazdy autobusem kolejnymi gorskimi drogami ok 9 - 13 h dziennie i codziennie, wiec dalismy sobie spokoj.
To by bylo na tyle z Laosu...
Keine Kommentare:
Kommentar veröffentlichen